To wino z gatunku “odnalezione w piwnicy”. Fakt, nie do końca jestem w stanie przypomnieć, skąd się to wino w mojej piwnicy znalazło. Ale rocznik wskazywał, że może już warto je otworzyć i zdegustować do steka z polędwicy wołowej.
Ale najpierw nieco o samej winnicy – zajmuje 8 hektarów i składa się z nasadzeń następujących odmian winorośli: 60% merlot, 30% cabernet franc, 5% cabernet sauvignon i 5% pressac. Część z nasadzeń to stare krzewy w wieku 40-50 lat. Gleby są piaszczyste. Wino jest poddawane winifikacji w kadziach betonowych i ze stali nierdzewnej, wino następnie dojrzewa w nowych dębowych beczkach. To, że są to beczki z dębu francuskiego chyba jest oczywiste.
Wino zostało wytworzone z odmian merlot i cabernet franc. Sześć lat dojrzewania wina było już widać w kolorze (ciemnoceglastym) oraz zaniku pierścienia. W zapachu aromaty dojrzałych owoców, głównie czarnej porzeczki, nieco nut balsamicznych. W smaku bardzo dobra równowaga i delikatność owocowości i kwasowości. Taniny zintegrowane i bardzo długi finisz. Wino pokazuje dojrzałość, harmonie i wynikającą z tego elegancję. I choć wielkiego WOW! nie było przyjemnie się degustowało.
No i jeszcze stek – akurat połączenie z tym rodzajem mięsa czyli polędwicą było całkiem zgrabne. Sos chimichurri przyjemnie współgrał z wypieczonym medium mięsem, zaś wino współgrało z potrawą nie wybijając się na plan pierwszy, ale i nie znikając. Krótko mówiąc udanie. Jeśli będę miał szanse to z chęcią powtórzę.
Wino dobre. Zakup własny (chyba).
Jerzy Moskała