Właśnie mija równo tydzień od momentu, kiedy na warszawskich Stokłosach, na Ursynowie, otworzył swoje podwoje nowy, już siódmy sklep sieci darwina.pl. Dokładnie ten fakt stał się dla mnie przyczynkiem do napisania tego artykułu, który odbiega nieco tematycznie od winnych lub enoturystycznych publikacji, pozwalając na rozważenie zagadnieniu wina od strony biznesowej, ekonomicznej, ściśle pasującej do mojego wykształcenia strony.
Jestem świadom, że użycie słowa fenomen natychmiast spowoduje protest innych sprzedawców wina, ale w mojej opinii rozbudowa sieci sprzedaży do siedmiu punktów w ciągu kilku lat w sytuacji, gdy inne sklepy specjalistyczne upadają, lub mają problemy z konkurencją, stanowi fenomen właśnie. Być może dla innych nie – dla mnie tak.
Dzisiejszy rynek wina w dużym stopniu jest zdominowany przez dyskonty. Gdy wielkie super i hipermarkety nadal notują sprzedaż wina, to właśnie dyskonty stały się kanałem do masowej sprzedaży wina, wprowadzając duże ilości dobrze sprzedających się butelek i kształtując przyzwyczajenia dużej części konsumentów wina. Wejście jednego z nich w obszar sprzedaży (choć nazywają to rezerwacją, jest to jednak sprzedaż) przez internet, to zupełnie nowe wyzwanie. Wyzwanie, z którym wszyscy będą musieli się zmierzyć. A szczególnie w sytuacji, gdy dotychczasowe duże i znane marki sklepów specjalistycznych musiały się takiej sprzedaży wycofać. A to ze względu na absolutnie błędne i oderwane od życia wnioski sądów administracyjnych w tej sprawie (niżej podpisany czytał uzasadnienia wyroków i wniosek jest tylko jeden – sędziowie orzekający żyją w zupełnie innej rzeczywistości niż pozostali mieszkańcy kraju między Odrą i Bugiem).
Z drugiej strony mamy sytuację zamykania się sklepów specjalistycznych, co chociażby było bardzo dobrze widoczne w ostatnich dwóch latach, szczególnie było widać wzdłuż ursynowskiej Komisji Edukacji Narodowej, gdzie najpierw 10 lat temu sklepy powstawały jak grzyby po deszczu, a teraz równie szybko są zamykane.
Gdzie zatem siła darwina.pl, że w sytuacji zwijania się bezpośredniej konkurencji i olbrzymiego zagrożenia ze strony dyskontów znajduje siłę do rozwoju? Tego nie wiem, co nie znaczy, że się nie domyślam…
Pierwsza kwestia to ekonomia: Sklep z winami jest takim samym przedsięwzięciem biznesowym, jak jakikolwiek inny sklep. Ze znalezieniem odpowiedniej lokalizacji, pilnowaniem kosztów, w tym kosztów lokalizacji sklepu, zapewnieniem przychodów, wynikających nie tylko z faktu, że kliencie przychodzą do sklepu, nawet nie z faktu, że przychodzą i kupują, ale z faktu, że się na tym zarabia. Na tyle, by biznes kwitł.
Druga kwestia, to organizacja i fachowa obsługa. Facebookowe fora pełne są opowieści o niedouczonej lub nieprzeszkolonej obsłudze – kontakt z takim ekspedientem to najlepszy sposób na utratę klienta. Ale to nie tylko trening sprzedawców i organizacja sprzedaży, ale również dobór odpowiednich produktów, dostaw i rozliczeń – zbudowanie sprawnie działającej maszynerii, do której nie trzeba dodawać zbyt dużo energii, by sprawnie działała.
Trzecia kwestia – doświadczenie. Wielu wielbicieli, nawet znawców wina otwierało swoje sklepy, by je za jakiś czas zamknąć. Niestety, ale do handlu trzeba mieć żyłkę i nie każdy może być Wokulskim. Nawet Rzepeckim. Zdobycie doświadczenia bywa kosztowne, choć pewnie lepiej zdobywać je u innych, niż ryzykować własny kapitał.
I po czwarte – przychody. Kluczem jest klient, najlepiej powracający, taki, który w sklepie specjalistycznym znajdzie dokładnie to, czego szuka – specjalistyczną wiedzę, której ze świecą szukać w dyskontach, a często też u konkurencji. Taki klient nie tylko zapłaci więcej za odpowiedni poziom obsługi, również jest najlepszym źródłem marketingu, szeptanego, gdzie przekonani przez niego członkowie rodziny, przyjaciele czy znajomi będą powoli kierować swoje kroki do polecanego sklepu.
Można powiedzieć, że powyższe to żadna nowość. To podstawy do jakichkolwiek działań biznesowych. Szkoda więc, że tak niewielu o nich pamięta startując z własnym biznesem. Czy szefostwo darwina.pl posiadło wiedzę w powyższych obszarach? Pewnie tak, skoro im się udaje.
Tyle od strony biznesu, ale jakie wina oferuje darwina.pl? Piszący niniejsze słowa szykuje się do degustacji pierwszego z nich, wina ze szczepu, który od dziesięciu lat jest odżegnywany od czci i wiary, a wyprodukowane w kraju, który jakże często jest przywoływany jako przykład producenta kiepskich win. Zakupiony w darwina.pl na Stokłosach zgodnie z sugestią sprzedawcy. No to zobaczymy, jakie to wino polecili – opis wkrótce.
Jerzy Moskała
