Miałem pisać o Maladze, ale po zakupie wina naszły mnie refleksje dotyczące siły oddziaływania współczesnego kina. Pewnie więcej na ten temat można przeczytać w serwisie Z winem do kina, ale i winneokolice czasem do kultury wyższej się odwołuje. Klasyką samą w sobie winnego oddziaływania był film Sideways (patrz tutaj) powodujący w USA realny spadek sprzedaży win ze szczepu merlot (no i wzrost sprzedaży win ze szczepu pinot noir). Ale nie trzeba szukać po drugiej stronie Atlantyku – popularny w Wielkiej Brytanii autor powieści Peter Mayle wypromował swoją książką Dobry rok region Lubéron. Sama powieść, a również późniejsza ekranizacja, kręciła się wokół wątku odziedziczenia przez klasycznego korposzczura posiadłości i winnicy w tej właśnie części Prowansji. Anglik odkrywa uroki życia sielskiego-anielskiego i osiedla się w Lubéron. Ekranizacja w wykonaniu Ridleya Scotta nieco różniła się od powieściowego pierwowzoru (dotąd nie wiem, co mi się bardziej podobało), ale w obu dziełach przekaz był identyczny – w Lubéron można znaleźć szczęście. Nie dziwota zatem, że tłumy zamożniejszych Anglików rzuciło się wykupywać tam domy, a ci, których nie było na nie stać, rzucili się wykupywać wina z tego regionu.
Popularność Lubéron przyniosła klasyczny efekt ekonomiczny – ceny win z tego regionu poszybowały tak, że w Polsce jeszcze 4 lata temu trudno było dostać dowolne wino z tego regionu poniżej 40 zł za butelkę. To jak ceny za dużo bardziej znane apelacje Côtes du Rhône Villages czy Côtes du Rhône Plan de Dieu przy winach całkiem przyjemnych, czasem wręcz uroczych, ale stosunkowo prostych. Szczególnie w porównaniu do wcześniej wzmiankowanych.
Niestety dla Lubéron Ridley Scott skupił się później w swoich produkcja na sf lub fantasy i nie opracował sequela ani prequela Dobrego roku. Może dlatego, że sam zamieszkał w Lubéron i ze zgrozą obserwował najazd swoich brytyjskich rodaków, a może włodarze tych terenów poskąpili nieco na promocję regionu, którą tak łatwo i w sumie bezpłatnie uzyskali. Dziś o Lubéron już tak się nie mówi – region tylko przypomniał o sobie w ostatnim roku poprzez jednego z négociant en vin oskarżonego o masowe podrabianie win z Côtes du Rhône i Châteauneuf du Pape.
To jest być może powodem powolnego gaśnięcia gwiazdy Lubéron, co włącznie z nadprodukcją win z tego regionu bardzo szybko odbiło się na cenach. Dziś wino z AOC Luberon dostępne jest w supermarkecie Auchan w cenie 10 zł – cenie, jakiej nie osiągają nawet anonimowe wina z Langwedocji, co jest najlepszym wskaźnikiem upadku.
Cellier du Bois Fleuri Lubéron L’Oustau di Soleï 2016, bo o nim mowa, to wino dostępne w ofercie Auchan już od ubiegłego roku. W kolorze rubionowym o dość przyjemnych nutach zapachowych – czerwone owoce i zioła – oraz lekkim, przyjemnym owocowym smaku połączonym z niezłą kwasowością i pieprznym finiszem daje nam wino przystępne, przyjemne, acz bez specjalnych ambicji. Takie wino na codzień. Pierwotnie za 15 zł – dziś za 10 zł, ale to nadal całkiem niezłe wino. Może to zasługa terroir lub użycia czterech szczepów winnych – syrah, grenache, mourvedre i cinsault. Samo wino jest dość uniwersalne – można je łączyć z większością potraw, choć i do wołowiny po prowansalsku czy bakłżanów będzie jak znalazł.
Lubéron to jak gwiazda jednego sezonu, ale może warto się tam wybrać nie tylko dla atrakcji winnych. Ponoć to uroczy region nie tylko na enoturystykę, ale na odkrywanie Prowansji jako krainy takiej, jaką ją poznali bohaterowie Dobrego roku. Pełnego słońca, spokoju, znakomitej kuchnii no i wina, rzecz jasna.
Jerzy Moskała