Na to wino zwróciłem uwagę w czasie Hungarian Wines Summit, gdzie w części degustacyjnej obok innych win tego producenta pojawiła się również Bárka. Dlatego z zainteresowaniem przeczytałem, że wina te są dostępne w Winnicy Lidla i czym prędzej je zamówiłem, by porównać z odczuciami, jakie zanotowałem degustując to wina na tej imprezie. Oczywiście dodatkowy czynnik – 25% zniżki – też miał swoje znaczenie. Efekt był bardzo interesujący, choć nie do końca w kierunku, jaki oczekiwałem.
Zelna Bárka Red 2019
Wino wyprodukowano z winogron znad Balatonu z regionów Balatonfüred oraz Balatonszőlős. Użyte odmiany to merlot (producent podaje nawet parcele Penke-dűlő oraz Farkó-kő), cabernet franc (z parceli Aszófő) oraz cabernet sauvignon (parcele Aszófő oraz Farkó-kő). Winogorna zbierane i winifikowane oddzielnie, dojrzewanie częściowo w beczkach, częściowo w tankach ze stali nierdzewnej. I tu już nie do końca producent chwali się informacjami, jak długo, w jakiej części oraz w jakim dojrzewało w dębie.
Po zmieszaniu wino trafiło do butelek dając wino o ciemnej barwie. W zapachu dominują aromaty owoców leśnych (jeżyny, aronia, śliwka), nieco dębu. W smaku eleganckie, prawie aksamitne, z silnymi nutami owocowymi, niezłą kwasowością i drobnymi taninami. Mimo 14% alkoholu jest on w praktyce niewyczuwalny.
Wino bardzo interesujące, choć dla mnie nieco “zimne”. Dziwne to odczucie może być kwestią bazaltowego podłoża, a może akurat odczuć tego dnia. Degustowane do giczy wołowej zapieczonej w warzywach – sprawdziło się całkiem nieźle.
Trudno powiedzieć, by winnica i winiarnia Streit-Zagonyi z Villány była anonimowa. Miłośnikom win węgierskich, szczególnie tych spod znaku regionu Villány, nazwa tego producenta jest na pewno znana, zaś jego wina cenione. Dlatego z chęcią uczestniczyłem w spotkaniu zorganizowanym w Instytucie Kultury Węgierskiej, gdzie można było zapoznać się z aktualnym portfolio tego producenta. Tym bardziej, że wina promował silny punkt na węgierskiej mapie Warszawy, czyli Kociołek i Wino.
Wina z Streit-Zagonyi Borászat Villány mają niezwykle podobne etykiety, a na każdej zdjęcie przodka właścicieli winnicy, Charlesa Zagonyi, bohatera Wojny Secesyjnej
Degustacja w sumie obejmowała dziewięć etykiet win, od dwóch białych, przez jedno różowe po sześć czerwonych. Trudno się było dziwić takiej strukturze, bo właśnie wina czerwone są wizytówką regionu Villány. Prezentowane wina to głównie jednoodmianowe wina ze szczepów takich jak cabernet franc, cabernet sauvignon, kékfrankos, merlot czy hárslevelű, choć nie brakowało kupaży w stylu bordoskim czy białych win będących połączeniem hárslevelű z chardonnay i muskatem. Wszystkie prezentowały mocny, wysoki poziom, ale kilka z nich przykuło szczególnie moją uwagę. Streit-Zagonyi Fremont Cuvée 2020 dawało zaskakującą świeżość wynikającą z solidnej dawki kwasowości, która jakoś nie do końca kojarzy się z winami z regionu Villány. Za bardzo udany merkantylnie uważam Streit-Zagonyi Kékfrankos Rosé 2018 z racji tego, że wino zbudowane na balansie żywej kwasowości i sporej dawki cukru resztkowego powinno się podobać w Polsce. Choć to raczej nie mój klimat. Za bardzo udany nie tylko merkantylnie uważam Streit-Zagonyi The Union Cuvée 2017 czyli kupaż w stylu bordoskim, który w degustacji w ciemno trudno byłoby odróżnić od win z Bordeaux. Poza wysoką jakością oferuje znakomitą relację ceny do jakości. Bardzo ciekawy jest również Streit-Zagonyi Kékfrankos 2016, nieco odmienny od win z tego szczepu, silnie eksponujący owocowość w tym winie i jego długi finisz. Klasyczny dla regionu Streit-Zagonyi Cabernet Franc 2017 to również świetny punkt w ofercie producenta, ale chyba najciekawszy był Streit-Zagonyi Merlot 2016. Wino świetne, o złożonych aromatach, pełnej dojrzałości i znakomitym balansie. Gdyby bohater filmu Bezdroża (The Sideways), Miles Raymond, spróbował tego merlota, szybko zmieniłby swoją opinię o winach z tej odmiany i odszczekał wszystkie kalumnie rzucane na merlota.
Butelki wina prezentują się w równym rzędzie niczym wojsko na przeglądzie
Jak widać w ofercie Streit-Zagonyi można powybierać, a wina, w ich stylistyce, powinny się spodobać nie tylko koneserom czy fanom win z Villány, ale wszystkim, którzy z chęcią sięgają po węgierskie produkty. Słynne węgierskie papryczane kiełbasy czy kiszone warzywa będą świetnymi kompanami tych win.
Wina zdegustowane na zaproszenie Kociołek i Wino. Dostępne w tym sklepie.
Wina z portugalskiego regionu Tejo nie goszczą na moim blogu tak często, jak wina z innych regionów. A szkoda, bo często okazują bardzo ciekawe. Tak jest i w przypadku win z Casa Cadaval – znanego producenta z tego regionu.
Posiadłość Casa Cadaval zlokalizowana jest w północnej części regionu, zaś majątek należy do rodziny Álvaresa Pereiry de Melo, która kultywuje tradycje poprzednich pokoleń od czterystu lat zarządzających tą posiadłością. Winnica zajmuje obszar 45 ha, ale jest to jedynie część dużej posiadłości tej rodziny. Z 5400 ha całego majątku większą część zajmują lasy dębowe, przeznaczone do produkcji korka. Ciekawostką jest też jedna z najstarszych hodowli koni luzytańskich w Portugalii, które to często występują na zdjęciach i filmach promujących region Tejo.
Casa Cadaval Colheita 2018 Branco oraz Casa Cadaval Reserva 2015 Tinto
Casa Cadaval Colheita 2018 Branco to wino białe z odmian fernão pires, arinto i gouveio (verdelho). Ta ostatnia jest bardziej znana z win z regionu Douro. Grona zbierane ręcznie i selekcjonowane. Moszcz uzyskano z winogron całkowicie odszypułkowanych. Fermentacja odbywała się w kadziach ze stali nierdzewnej, następnie wino pozostało na osadzie przez około miesiąc uzyskując dodatkową złożoność. Po zabutelkowaniu wino dojrzewało w tychże butelkach, co nadało mu lekko oleistej struktury.
Ale mimo upływu 4 lata wino jest jeszcze całkiem świeże. W zapachu delikatne aromaty owoców tropikalnych, kwiatowych i z lekka cytrusowych. W smaku zaskakująco świeże jak na wiek i kolor wina, eleganckie i pełne z długim mineralnym finiszem. Przynam, że z dużym zaskoczeniem i przyjemnością degustowałem to wino.
Casa Cadaval Reserva 2015 Tinto to wino czerwone wytworzone z winogron odmian touriga nacional, trincadeira, alicante bouschet oraz merlot. Grona zbierane ręcznie, a następnie winifikacja przebiegała dla każdej z odmian oddzielnie. Następnie wino leżakowało w używanych beczkach z dębu francuskiego przez 12 miesięcy. Brak informacji, po którym przebiegu były beczki.
Ale w efekcie uzyskano ciekawe wino w stylistyce przypominającej nieco wina z Chateauneuf-du-Pape czy Gigondas. W zapachu aromaty fiołków, jagód oraz owoców leśnych, już nie tak intensywne, ale ładnie rozwijające się w kieliszku. W smaku wino miękkie, o aromatach wiśni i całkiem niezłej kwasowości. Taniny miękkie, w sporym stopniu zintegrowane, dające długi, przyjemny finisz z lekko gorzką końcówką.
Oba wina są zdecydowanie do łączenia z potrawami. Pierwsze zdecydowanie z piersią z kurczaka czy indyka serwowaną na sałacie z dodatkiem surówki z rzepy. Drugie do plastrów pieczonej szynki serwowanej z ratatouille lub deski serów i wędlin.
Oba wina bardzo dobre otrzymane do degustacji od importera Macieja Kielanowskiego. Najbardziej zaskukujący jest fakt, że wina tak znakomicie zniosły upływ czasu. Warto więc sięgać po starsze roczniki, nie tylko, jesli chodzi o wina czerwone.
Wina od producenta Bolyki są całkiem dobrze znane na polskim rynku. Warto tylko wspomnieć o podstawowych winach od tego producenta: Egri Csillag, Indián Nyár czy Egri Bikavér, które są często dostępne na pólkach jednego z popularnych dyskontów. Zresztą wina zmieniają nie tylko roczniki, ale również etykiety dzięki czemu oferta wydaje się całkiem różnorodna. Ale w ofercie tego producenta jest znacznie więcej win, z którymi warto się zapoznać. Szczególnie jeśli trafi się okazja wyjazdu na Węgry, gdzie oferta win z kraju bratanków w lokalnych supermarketach i dyskontach jest przebogata.
Bolyki Meta Tema Hárslevelű 2018
Bolyki Meta Tema Hárslevelű 2018 to właśnie jedno z tych win, które nie są jeszcze dostępne na rynku polskim. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni, bo jest całkiem ciekawym winem z oferty tego producenta. Wytworzone z odmiany hárslevelű, która jest nie tylko drugą pod względem popularności odmianą w Tokaju, ale również jest popularna na całym terenie Węgier. Wino o całkiem sporej ilości alkoholu (13,5%) oraz niezłej kwasowości (5,2) oraz niskiej ilości cukru resztkowego (1,7) jest dobrym przykładem wytrawnej wersji wina z tego szczepu.
Kolor wina jest piękny – czyste złoto. W zapachu wino emanuje aromatami gruszki, moreli, kwiatów i miodu. W smaku wino o mocnej owocowości, solidnej porcji kwasowości oraz lekkich nutach mineralnych. Wino nie jest specjalnie długie ale pełne i przyjemne w odbiorze. Jak na w sumie wino podstawowe całkiem udane.
To wino można swobodnie pić solo, ale jeśli łączyć z jedzeniem to chyba najlepiej z sałatkami, np. sałatką Cezara, albo rybami słodkowodnymi. Z chęcią bym je połączył z faszerowanym szczupakiem.
Bolyki Egri Merlot 2016
Bolyki Egri Merlot 2016 to wino z odmiany, która stała się odmianą globalną. Występuje na wszystkich kontynentach gdzie wino jest uprawiane, dając możliwość produkcji win od podstawowych po wybitne. Trudno się dziwić, że winiarze z Węgier sięgają po tę odmianę, bo mimo zawirowań na początku wieku merlot jest nadal bardzo popularny.
Wino o wyższym poziomie alkoholu (14,5%), solidnej porcji kwasowości (5,2) oraz niskim poziomem cukru resztkowego (2,7). Co ciekawe wino przeszło fermentację na dzikich drożdżach. Charakteryzuje się ciemnym fioletowym kolorem, nutami jagód, dymu i wędzonki w zapachu. W smaku przyjemna koncentracja, owoc i lekkie nuty dębiny wynikające z dojrzewania wina w nowych i używanych 500-litrowych beczkach z dębu węgierskiego.
Wino dość uniwersalne, choć ja je degustowałem z zestawem węgierskich wędlin oraz kiszonek. Pod tym względem wypadło naprawdę świetnie.
Powyższe wina odbiegają od znanych nam win od Bolyki takich jak Egri Csillag, Indián Nyár. Szczególnie Meta Tema jest znacznie lepsze od Egri Csillag więc szkoda, że nie jest dostępne na rynku polskim. Ale pewnie niedługo pojawią się czy to w dyskontach czy w innych sklepach winiarskich.
Wrześniowa degustacja win węgierskich sygnowana jako Hungarian Wine Roadshow dała okazję do zdegustowania serii win z Węgier i to zarówno znanych i lubioanych producentów, jak i mniej znanych. Pewną ciekawostką były wina z kategorii popularnej, które czasem nazywana jest winami codziennymi, choć w mojej opinii to raczej rozłączne grupy. Wina popularne kierowane są głównie do młodych ludzi, którzy we współczesnym świecie pośpiechu poszukują może i prostych, ale wyraźnych win na spotkania i imprezy, często nie związane z posiłkiem i na świeżym powietrzu. Oferta Hilltop, dużego producenta z Panonii, jest właśnie do nich skierowana, a wina z serii podstawowej charakteryzują się wspólnotą kolorów, jasnym przekazem marki i prostotą otwierania. Czyli zakrętką. Cztery z nich miałem możliwość odkręcić i zdegustować dzięki Winom Węgierskim.
Jako się rzekło do degustacji przystąpiłem z nastawieniem pozytywnym, szczególnie po degustacji na imprezie Cserszegi Fűszeres, które sprawiło na mnie dobre wrażenie. Kolejność klasyczna – od białego do czerwonego.
Hilltop Neszmély Sauvignon Blanc otworzyłem jako pierwsze wino i tu od razu zaskoczenie: Wino trzymało wręcz klasykę win z tej odmiany kusząc aromatami agrestu i trawy. W smaku również nieźle – przyjemna owocowość oraz mocno odświeżająca kwasowość. Razem daje może nie długie, ale przyjemne w piciu wino. Największe zaskoczenie i chyba najlepsze wino z czwórki.
Kolejne to wymienione już wcześniej Hilltop Neszmély Cserszegi Fűszeres 2020. To z kolei wino bardzo bogate w aromatach – są tu owoce egzotyczne, przyprawy i zioła mogą się kojarzyć z nutami słodkimi, ale w smaku jest to wino zdecydowanie wytrawne i przyjemnie pijalne. Może nieco słabsze od Sauvignon Blanc, ale i tak, jak znajdziecie je na półce warto się nim zainteresować.
Najbardziej obawiałem się wina różowego, ale też nie było źle. Owoc może nieco wycofany, ale przez swoją świeżą kwasowość HILLTOP Neszmély Merlot Rosé 2020 jest winem może bardziej idącym w kierunku łączenia z jedzeniem, może lekką sałatką, ale serwowane na tarasie w ciepły dzień może być dobrze przyjęte.
Jako ostatnie próbowałem Hilltop Neszmély Merlot 2020 i tu niestety spore rozczarowanie. Winu brakuje aromatów, owocowość jest ledwo wyczuwalna, za to dominuje kwasowość. Niestety kompletnie mi nie podeszło i w porównaniu ze wcześniejszymi winami uważam je za nieudane.
Białe wina z serii Neszmély od Hilltopa w sumie można uznać za całkiem udane. Jeśli uda mi się je znaleźć na półce, bo jeśli ich cena nie jest wygórowana mogą być ciekawą ofertą na szybki zakup na imprezę. Szczególnie w cieplejsze dni.
Hilltop ma jednak w swojej ofercie wina z serii Kamocsay Premium i są one ciekawsze. Z degustacji Hungarian Wine Roadshow szczególnie zapamiętałem wino z odmiany pinot gris, ale również degustowane chardonnay było całkiem ciekawe. Będąc na Węgrzech wypatrzyłem z supermarkecie te wina, ale choć odmian było więcej niż na degustacji udało mi się jedynie kupić chardonnay, do którego powróciłem już łącząc je z potrawą.
Kamocsay Prémium Chardonnay 2019
Kamocsay Prémium Chardonnay 2019 to wino o dość ciemnym kolorze słomy z delikatnymi złotymi poblaskami. W zapachu aromaty cytrusów, nieco gruszki i jabłka z dodatkiem wanilii. W smaku wanilia dużo bardziej wyczuwalna, ale raczej to zaleta chipsów dębowych niż samej beczki. Całkiem niezły balans kwasowości i owocowości, wino pełne, o długim finiszu. Nie, nie jest złe i warto się nad nim zastanowić, jeśli dostępne będzie do zakupu w Polsce.
W sumie wina od tego producenta są całkiem przyzwoite, niektóre wręcz ciekawe, szczególnie, że z założenia ich cena nie jest wygórowana. Może być to ciekawa alternatywa dla wielu win okupujących półki supermarketów poprzez swoją rozpoznawalność i świeżość.
Jak szybko płynie ten czas – już miesiąc minął od degustacji This is Us, organizowanej przez California Wines, a wspomnienie smaków i aromatów prezentowanych tam win jest nadal żywe. Trudno się temu dziwić – wina z Kalifornii mimo swojej różnorodności, mają pewną wspólną cechę, jakby winne DNA, które pozwala im się wyróżnić wśród innych win. To zasługa zarówno klimatu jak i stylu winiarzy, a może oczekiwań głównych konsumentów win kalifornijskich jakimi są mieszkańcy USA.
W tym roku obok seminarium degustacyjnego „Wina z Doliny Napa” prowadzonego przez Master of Wine i ambasadora win kalifornijskich Konstantina Bauma uczestnicy imprezy mieli szansę zdegustować wina od następujących producentów:
1924 Angry Bunch Arietta Avalon Baileyana Winery Barnett Vineyards Black Stallion Estate Winery Bonny Doon Vineyard Bread and Butter Buena Vista Winery Calera Cave Dog Chamisal Vineyards/Seghesio Chronic Cellars Cloud Break Copper Cane Wines & Provisions DAOU Family Estates Darioush Decoy DeLoach Vineyards Duckhorn Vineyards DuMOL Durant & Booth E. & J. Gallo Winery Fior di Sole Four Vines Francis Ford Coppola Winery Gallica Global Wine Brands Gnarly Head Goldeneye Hahn Family Wines Hoopes Vineyard Imagery Ironstone Vineyards J. Lohr Vineyards & Wines Kosta Browne LangeTwins Lapis Lunas Leaping Horse Vineyards Merryvale Vineyards Mettler Family Vineyards Migration Mon Frère Napa Cellars Newfound Wines Obsession Wines Old Soul Paraduxx Patz and Hall Postmark Precision Wine Co. Raeburn Raymond Vineyards Reata Ridge Vineyards Robert Craig Winery Robert Mondavi Winery Rombauer Vineyards Rutherford Ranch Scattered Peaks Scheid Vineyards Secret Cellars Senses Wines Silver Spur Silverado Vineyards Silverado Vineyards Staglin Stag’s Leap Wine Cellars Starmont Winery Sutter Home Taub Family Vineyards The Hess Collection Winery Three Finger Jack Tribute Truchard Vineyards Wente Vineyards Whiplash William Hill Estate Winery
Jak widać zarówno liczba, jak i dobór producentów imponujący. Szczęśliwie obok dużych producentów znaleźli się i ci mniejsi, zarówno obecni na rynku w Polsce, jak i poszukujący swoich dystrybutorów. To ważne, bo wino to nie tylko przyjemność, ale również biznes. Czasami wielki biznes.
Niżej podpisanemu nie udało się zdegustować wszystkich win dostępnych na imprezie, ale spośród tych, które mimo ograniczonego czasu jednak udało się zdegustować kilka tych, które zwróciły moją uwagę.
William Hill Chardonnay North Coast 2018
Na imprezie szukałem właśnie takiego wina z odmiany chardonnay. Chciałem znaleźć wino, które pokazuje elegancję, klasę i DNA Kalifornii. Choć wiele win z tej odmiany równie znakomitych można było zdegustować to właśnie wino najbardziej skojarzyło mi się z “klasyką” kalifornijskiego chardonnay.
Wino w kolorze ciemno słomkowym ze złotymi poblaskami. W zapachu nuty karmelu, brioszki i masła, ale również gruszki, jabłka oraz cytryny. Całość na tyle bogata, że zanim jeszcze zatopimy usta w napoju już nasze zmysły są podkuszone.
W smaku wino również mocno eleganckie, zaokrąglone, o silnych aromatach owoców i sporej dawce kwasowości. Finisz długi, zbudowany na kwasowości z lekkimi nutami mineralności.
Tak skonstruowane wino spokojnie może być serwowane wieczorem solo. Ale równie dobrze może być partnerem lekkich dań od prostych sałatek serwowanych na lunch, bo wyrafinowane formy na bazie serow czy owoców morza na kolację. Osobiści z chęcią zdegustowałbym to wino do sandacza serwowanego w białym sosie cytrynowym podanym na zesmażonymi na oliwie liśćmi szpinaku serwowanymi z kawałkami koziego sera oraz owocami granatu. Dekadencja? Na pewno.
Rombauer Napa Valley Merlot 2016
Kolejnym ciekawym winem degustacji było wino z odmiany merlot. No tak, wszyscy pamiętamy opinię bohatera Sideways nt. win z tej odmiany, ale po latach wina te się zmieniły, a i ostrze krytyki nieco stępiało. Ten merlot, choć nieco staroświecki w stylu okazał się naprawdę dobrym winem.
To przede wszystkim nuty śliwki, lekko dymnej, które widoczne są zarówno w zapachu, jak i smaku. No i aromaty lekko dębowe, wyraźne, ale i dość delikatne, nadające temu winu lekkiego charakteru. Przyjemnie zintegrowane taniny.Całość w pierwszym odbiorze nieco prosta okazuje się bardzo przyjemnie zrobionym winem.
Co ciekawe wino z odmiany cabernet sauvignon od tego producenta nie jest już tak ciekawe. Zdecydowanie nieułożone, a szkoda.
Three Finger Jack Rum Barrel Aged Red Blend Lodi 2019
Linia Three Finger Jack prezentuje m.in. dojrzewające z beczkach po mocniejszych alkoholach. To obecnie całkiem popularna moda na dojrzewanie win w beczkach nie tylko innym winie, ale również innych alkoholach. Ciekawe, że nie dotyczy to jedynie win, ale również piw rzemieślniczych, których wersje dojrzewane w beczkach po whisky, bourbonie czy porto można już znaleźć na rynku.
Przyznam się, że wina dojrzewane w beczkach po bourbonie czy whisky jakoś do mnie nie przemówiły. Wyjątek stanowiło wino dojrzewane w beczkach po rumie, którego aromaty bardzo ciekawie ujawniły sie w tym winie, a całość okazała się niezwykle interesująca.
Pytanie czy chciałbym pić na codzień takie wina? Chyba raczej nie, raczej od “wielkiego dzwonu”, kiedy tradycyjne aromaty winne już się znudzą.
To tylko kilka przykładów interesujących win, które można bylo zdegustować na imprezie This is us. Kilka innych, równie interesujących, pojawia się na zdjęciach poniżej, ale przecież liczba i różnorodność win robiła wrażenie.
Miejscowość Radoszcz była niegdyś nie tylko częścią Sandomierza, ale również miejscem upraw winnej latorośli. Sama nazwa w sposób oczywisty wynika ze słowa “radość”, co jest oczywiste wobec faktu spędzania czasu w miejscowych gospodach przy lokalnych trunkach. Bo tradycje uprawy winnej latorośli sięgają Średniowiecza. Dziś miejscowość niczym nie przypomina fragmentu miasta – dominuje krajobraz wiejski z typowymi dla Sandomierszczyzny sadami. No i winnicą również.
Historia winnicy sięga 2012 roku, kiedy to Wojciech Król, na odziedziczonym po przodkach gruncie założył, a w zasadzie odtworzył winnicę i przystąpił do produkcji wina.
Winnica Król (foto Olaf Kuziemka)
Winnica oparta została o następujące szczepy: chardonnay, pinot noir, zweigelt, merlot oraz cabernet sauvignon. Jak widać same odmiany vitis vinifera, co w przypadku winnic w Polsce jest rzadkością. Za zastosowaniem właśnie tych odmian przemawia to, że na tutejszym terroir były obecne od stuleci. A’propos terroir – to dość charakterystyczne dla sandomierszczyzny ukształtowanie terenu, gdzie łagodne wzgórza są poprzecinane jarami lub korytami rzek. W połączeniu z glebami lessowymi i piaszczystymi tworzy to warunki dla dla upraw winnej latorośli.
Aktualnie Winnica Król to ponad 4 ha nasad winnej latorośli, osiem lat doświadczeń właściciela i produkcja oparta w dużym stopniu o wykorzystanie dębowych beczek. To również eksport na zachód Europy oraz do USA, gdzie wina te znajdują uznanie. Niestety w winnicę, podobnie jak i w inne w Polsce, uderzyła też pandemia. Może nie wprost, lecz pośrednio, głównie przez lockdown restauracji i branży turystycznej. W efekcie nie tylko trzeba odnaleźć się w zmianach klimatycznymi, jak dotychczas, ale również w otoczeniu gospodarczym. Jak uda się właścicielowi – zobaczymy w przyszłości, ale dziś warto przyjrzeć się produktowi, czyli winu.
Chardonnay 2019
To podstawowe wino w ofercie Winnica Król. Wytworzone w 100% z odmiany chardonnay, dojrzewało 4 miesiące w beczkach z dębu amerykańskiego. W kolorze słomkowe, w zapachu aromaty dojrzałych owoców – melon, żółta śliwka, nieco cytrusów. W trakcie degustacji wino otwiera się, znikają lekkie nuty oksydacji, wino staje się żywsze i ciekawsze.
Wino dobre, szczególnie do sałatek.
Chardonnay 2019 i Chardonnay Bursztyn 2019 w parze
Chardonnay Bursztyn 2019
Wino wytworzone w 100% ze szczepu chardonnay. Ciekawostką jest to, że na butelce jest przyklejony kawałek bursztynu. Wino leżakowało ponad 2 miesiące na skórkach, stąd intensywny, bursztynowy kolor oraz jego nazwa. Stosowany codziennie battonage dał w zapachu świeże aromaty, w smaku wyraźnie odczuwalne taniny ze skórek i szypułek, owocowość, lekko zielone, świetna kwasowość i długi, pieprzny finisz. Wino zdecydowanie gastronomiczne, z dużym potencjałem starzenia. Wyprodukowane w limitowanej serii 161 butelek.
Wino bardzo dobre. Do okonia nilowego jak znalazł.
Pinot Noir 2019
Kolejne wino zostało wytworzone ze szczepu pinot noir. Fermentacja i dojrzewanie przez 12 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego. Jak na PN dość ciemna suknia, w zapachu aromaty świeżych owoców – truskawki, nieco wiśni – w smaku całkiem jeszcze młode, z przyjemną owocowością i kwasowością i drobnymi taninami dającymi długi finisz.
Wino bardzo dobre. Do pieczonej kaczki.
Merlot i Cabernet Sauvignon 2018
Kolejne wino to kupaż szczepów cabernet sauvignon i merlot. Wino o kolorze ciemnej wiśni. W zapachu aromaty porzeczki, wiśni i śliwki oraz nieco dębiny. W smaku owocowość o mocniejszym smaku śliwki, silna kwasowość i taniny. Wino raczej jeszcze do dojrzewania w butelce, bardzo świeże.
Wino z potencjałem. Docelowo do grillowanej karkówki.
Cabernet Sauvignon 2017
To wino było sporym zaskoczeniem po swoim poprzedniku, gdyż wydawało się już kompletnie gotowe do konsumpcji. Dojrzewało przez 24 miesiące w dębowych beczkach. W kolorze głęboka czerwień z delikatnymi ceglastymi pobłyskami. W zapachu aromaty porzeczki, w smaku wino zbalansowane, ułożone z zintegrowanymi taninami. Przykład, jak można dobrze wyprodukować cabernet sauvignon w Polsce.
Wino dobre. Do steka.
Wina z Winnicy Król pokazują, że możliwa jest uprawa vitis vinifera w Polsce i produkowanie bardzo dobrych win. To chyba jak zawsze kombinacja terroir, pracy winemakera i dobranych odmian. W tym przypadku vitis vinifera zdecydowanie się broni, a kierunek win pomarańczowych z chardonnay oraz pinot noir wydaje się właściwy.
To wino z gatunku “odnalezione w piwnicy”. Fakt, nie do końca jestem w stanie przypomnieć, skąd się to wino w mojej piwnicy znalazło. Ale rocznik wskazywał, że może już warto je otworzyć i zdegustować do steka z polędwicy wołowej.
Ale najpierw nieco o samej winnicy – zajmuje 8 hektarów i składa się z nasadzeń następujących odmian winorośli: 60% merlot, 30% cabernet franc, 5% cabernet sauvignon i 5% pressac. Część z nasadzeń to stare krzewy w wieku 40-50 lat. Gleby są piaszczyste. Wino jest poddawane winifikacji w kadziach betonowych i ze stali nierdzewnej, wino następnie dojrzewa w nowych dębowych beczkach. To, że są to beczki z dębu francuskiego chyba jest oczywiste.
Château Vieux Clos Saint Emilion Grand Vin de Bordeaux 2014
Wino zostało wytworzone z odmian merlot i cabernet franc. Sześć lat dojrzewania wina było już widać w kolorze (ciemnoceglastym) oraz zaniku pierścienia. W zapachu aromaty dojrzałych owoców, głównie czarnej porzeczki, nieco nut balsamicznych. W smaku bardzo dobra równowaga i delikatność owocowości i kwasowości. Taniny zintegrowane i bardzo długi finisz. Wino pokazuje dojrzałość, harmonie i wynikającą z tego elegancję. I choć wielkiego WOW! nie było przyjemnie się degustowało.
No i jeszcze stek – akurat połączenie z tym rodzajem mięsa czyli polędwicą było całkiem zgrabne. Sos chimichurri przyjemnie współgrał z wypieczonym medium mięsem, zaś wino współgrało z potrawą nie wybijając się na plan pierwszy, ale i nie znikając. Krótko mówiąc udanie. Jeśli będę miał szanse to z chęcią powtórzę.
“Diablik to był w wódce na dnie: Istny Niemiec, sztuczka kusa; Skłonił się gościom układnie, Zdjął kapelusz i dał susa. Z kielicha aż na podłogę Pada, rośnie na dwa łokcie, Nos jak haczyk, kurzą nogę, I krogulcze ma paznokcie.”
Nie wiem, dlaczego, ale właśnie ten fragment Pani Twardowskiej Adama Mickiewicza skojarzył mi się z tym winem. Może dlatego, że słowo Ördögárok w języku węgierskim oznacza diabelski jar i ten merlot z 2013 z pewnością musi w sobie coś diabelskiego posiadać.
Wracając do producenta: Günzer Tamás w roku 2019 został Producentem Roku z regionu Villány. To na pewno nagroda za ciężką pracę jako winiarza, ale również właściciela restauracji, w której do potraw regionalnych serwowane są własne wina. Areał to całkiem pokaźne 66 ha, gdzie głównie uprawiane są odmiany czerwone (80%). A są to: portugieser, kékfrankos, kadarka, pinot noir, syrah, zweigelt, merlot, cabernet franc, cabernet sauvignon oraz białe Irsai Olivér, z którego jest produkowane brandy.
Günzer Tamás Ördögárok Merlot Villány 2013
Günzer Tamás Ördögárok Merlot Villány 2013 wyprodukowano z południowo-zachodniej części Ördögárok czyli diabelskiego jaru. Wino leżakowało przez 18 miesięcy w beczkach klasy barrique i jest zaliczane do prestiżowych produktów winnicy
Kolor wina jest niezwykle ciemny, wręcz diabelsko czarny. W zapachu dominują nuty podsuszanej śliwki, ale również czerwonych owoców: truskawki i wiśni. Wyczuwalne są także aromaty pochodzące od dojrzewania w beczkach: kawa i wanilia. W smaku niezwykle długie o i eleganckie o przyjemnie zintegrowanych taninach i nadal żywej kwasowości. Ale 7 lat to trochę zbyt długo dla tego wina – owocowość w smaku jest już nieco przejrzała. Jeśli warto je pić – to natychmiast.
Trochę się obawiałem tego wina, ale specjalnej diabelskości, może poza kolorem, nie wyczułem. No chyba, że alkohol, nadal całkiem mocny, ale z nim akurat można się rozprawić nie wodą święconą, a dekantacją.
Wino dobre w cenie 40 zł w WinniceLidla. Zakup własny.
Rodzina Mészáros uprawia winnicę o powierzchni 120 hektarów. Ewenementem wśród nich są krzewy kadarki, która przetrwała atak filoksery z XIX wieku i daje owoce do dziś. Ale oprócz tej odmiany główna produkcja opiera się zarówno na szczepach o tradycyjnym, węgierskim rodowodzie, jak kékfrankos, jak i światowych, jak merlot, cabernet sauvignon, cabernet franc czy syrah. Taki areał oraz kombinacja odmian daje szansę producentom na produkcję win dopasowanych do własnego inwencji. Winiarnia i piwnica Mészáros znajduje się w centrum miasta Szekszárd w ponad 250-letniej piwnicy. Oprócz produkcji wina rodzina Mészáros prowadzi degustację, zaś zlokalizowanie w miejscu o wiekowych tradycjach na pewno przydaje winom splendoru.
Mészáros Pál Borház Szekszárd Merlot 2016
Mészáros Pál Borház Szekszárd Merlot 2016 to wino z linii podstawowej od tych węgierskich producentów. Zbiór winogron jest ręczny, zaś maceracja delikatna, by nie dopuścić do nadmiernej ilości tanin. Wino następnie leżakuje w beczkach, choć producent nie chwali się długością tego dojrzewania.
Wino w kolorze ciemnej czerwieni o dość, jak na merlot, lekkim ciele. W zapachu dominują nuty czerwonych owoców oraz wanilii, która jest wynikiem dojrzewania. W smaku nadal lekkość, połączona z dość wyrazistą owocowością i finiszem delikatnych tanin.
Wino w sumie proste, a ciekawostką jest kompletne przeciwieństwo tego merlota do produktów z Kalifornii. Lekkość i prostota to cechy tego wina, które spokojnie można zaserwować do obiadu składającego się z pieczonego mięsa wieprzowego czy kaczki.
Zakup własny w WinniceLidla w cenie poniżej 30 zł (promocja) i w takiej cenie warto je kupić.