Albert Bichot Beaujolais-Villages Nouveau 2021

I znowu dopadła mnie chęć na Beaujolais Nouveau. Pewnie dlatego, że w tym roku to marketingowe szaleństwo jest znacznie cichsze. A we wcześniejszych latach cały ten marketingowy szum potrafił mnie skutecznie zniechęcić do próbowania tego wina. W tym roku więc stwierdziłem, że być może nawet trzy butelki od różnych producentów i z różnych sklepów wypróbuję. A czemu nie!

Na pierwszy ogień poszedł Maison Albert Bichot zakupiony w Przystanek Wino/Paryska 28. To Beaujolais ma oznaczenie Villages, a dzięki temu szansę na wyższy poziom jakościowy. Do tego ma oznaczenie regionu Burgundia, a to zachęca.

Albert Bichot Beaujolais-Villages Nouveau 2021

Jak to przy Beaujolais wino ma rubinową, ale niezwykle ciemną barwę. W zapachu aromaty owocowej gumy do żucia, co stało się już wizytówką tych win. Ale poza tym sporo owocowości spod znaku malin i poziomek. Dużo ciekawsze jest w smaku, bo pojawiają się wiśnie i czereśnie oraz duża dawka kwasowości. Wino jest naprawdę świeże i przyjemnie się je pije. Do tego na finiszu delikatne drobne taniny. Nie jest ich dużo, ale jak na Beaujolais Nouveau całkiem sporo. Warto to wino wlać do kieliszka burgundzkiego i dać mu trochę czasu – całkiem przyjemnie się otwiera.

No cóż. Kto nigdy nie pił Beaujolais Nouveau niech pierwszy rzuci kamieniem…

Jerzy Moskała

Advertisement
Albert Bichot Beaujolais-Villages Nouveau 2021

Domaine Preignes le Vieux Sauvignon 2018

“Tradition” – wykrzykiwał Tewje Mleczarz w sławnym filmie Skrzypek na dachu. Tradition – taki napis pojawił się na winie Domaine Preignes le Vieux ze 100% sauvignon blanc w środku. Ciekawe, bo poniżej wino ma napis Pays d’Oc, a szczep sauvignon blanc w dużo mniejszym stopniu kojarzy się z Langwedocją, niż jego znany konkurent – chardonnay. A skojarzenie wydaje się słuszne, bo mocno południowy klimat Oksytanii raczej nie skłania do uprawy szczepu, który chyba najlepiej się czuje jeszcze dalej niż północ – w Dolinie Loary. Cóż to zatem za tradycja, ten SB z południa Francji? Pytanie pozostaje w zawieszeniu …

Samo wino ma nieźle zbudowane ciało, co nie powinno dziwić jak na produkt z tak gorącego regionu. W zapachu sporo nut cytrusowych, co raczej nie dziwi, mocno wycofane nuty trawiaste – to już dziwi, bo taki zapach to wręcz wizytówka szczepu s-b.

W smaku wino emanuje świeżością, głównie przez mocne zbalansowanie owocowości z kwasowością. No właśnie – mocno mnie zastanawia ta kwasowość, bo niby skąd na takim dalekim południu Francji? Może uprawa jest wysoko na stokach gór chłodzona wiatrami od morza (i stąd te lekkie nuty mineralno-słonawe)? Może wcześniejszy zbiór, choć wtedy występowałyby nuty zielone? Bez szczegółowego wnikania w samą przyczynę efekt jest jasny – wino ma porządnie zbudowaną kwasowość i jak nic jest winem do potraw. Sałatki z tuńczykiem, pstrągi i inne lambraksy – to właśnie potrawy do tego wina, naturalne jego środowisko. Tym bardziej, że rocznik 2018 jest jeszcze bardzo świeży – aż emanuje młodością.

Wino dobre, dostępne w Paryska 28/Przystanek Wino.

Jerzy Moskała

Domaine Preignes le Vieux Sauvignon 2018

Le Petit Pont Réserve Blanc Pays d’Oc 2017

Różową wersję tego wina opisywałem już wcześniej. Tu wersja biała, wytworzona ze szczepów vermentino i colombard. Choć colombard zyskał swoja popularność w Południowej Afryce nadal jest często uprawiany we Francji, choć pewnie jego gwiazda już zgasła. Nieco inaczej jest z vermentino – szczepem znanym z Toskanii, Sardynii i Korsyki, ale jak widać z powodzeniem uprawiany nawet w odległej Langwedocji.

Wino wyszło całkiem niezłe, o sporej kwasowości i ciekawych aromatach kwiatowo – owocowych. Może nie jest to wino wybitne, ale przyjemnie się pije. Trzeba tylko pamiętać, by porządnie schłodzić.

Wino niezłe jak na 29,90 złotych. Dostępne w Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

Le Petit Pont Réserve Blanc Pays d’Oc 2017

Le Petit Pont Réserve Rose Pays d’Oc 2017

Znowu nam wiosna wybuchła i winni amatorzy coraz częściej oglądają się za winami lżejszymi. Ich wzrok głównie skupiają wina białe, ale ja staram się szukać odmiennych rozwiązań i skłaniam się ku winom różowym.

A jak wina różowe to najczęściej wina z Prowansji, które swoją lekkością potrafią przebić większość białych. O co zrobić jeśli takich akurat nie mamy pod ręką lub są zbyt drogie? Warto zastanowić się nad winami z nieodległej Langwedocji, gdzie wina różowe coraz częściej produkowane są na podobieństwo bardziej popularnych sąsiadów.

Le Petit Pont Réserve Rose Pays d’Oc 2017 właśnie takim winem jest. Oksytańczyk z urodzenia, Prowansalczyk z wyboru. Zarówno aromaty delikatnych czerwonych owoców oraz nieco mineralności, jak i zwiewność samego wina jest na tyle myląca, że pijąc w ciemno można być przekonanym, że to wino z Prowansji.

I dobrze, bo w cenie 29 złotych dostajemy wino na taras przez całe lato. A na imprezy nad Wisłę można je kartonami brać, tylko oczywiście trzeba chłodzić.

Wino w dobrej relacji ceny do jakości. Dostępne w Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

Le Petit Pont Réserve Rose Pays d’Oc 2017

Wino na weekend – Aurelie Vic Le Long Chemin Limoux Rouge 2017

Wygląda na to, że dobra passa win z okolic Carcassonne  trwa. I to w sumie od wieków, z krótką przerwą na wiek XX, gdy wina z Langwedocji-Roussillon (choć teraz powinniśmy nazywać ten region Oksytanią) epatowały niską jakością i masowa produkcją.

Ale to się już zmieniło i dziś wina z Oksytanii stają się coraz ciekawszą ofertą dla polskich klientów, a nazwisko Aurelie Vic stało się gwarancją jakości. O jej białym winie ze szczepu chardonnay pisałem tutaj, ale dziś na stół trafiło wino czerwone.

To mieszanka szczepów syrah 30%, grenache 30%, carignan 30% i
10% cinsault. Kolor wina jest niezwykle głęboki i intensywny. Całe piękno południa Francji zawiera się w tym kolorze. W zapachu wino intensywne, bogate. Dominują nuty ciemnych owoców, jest nieco nut słodkich, waniliowych i eukaliptusa. W smaku zbalansowane, gdzie owocowość, kwasowość i miękkie taniny są ze sobą połączone dając wino aksamitne i długie.

Zaserwowane do policzków wołowych gotowanych w wolnowarze, podanych z kaszą gryczaną i surówką z warzyw dało doskonały efekt. To wino wydaje się wymarzone do potraw z delikatnych części wołowiny lub wieprzowiny. No i oczywiście serów, ale te poczekają na następną butelkę.

Wino bardzo dobre. Otrzymane od dystrybutora – Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

Wino na weekend – Aurelie Vic Le Long Chemin Limoux Rouge 2017

Wino na weekend – Botas de Barro Toro 2016

Jest w życiu każdego mężczyzny, no i kobiety rzecz jasna również, chwila, gdy do codziennego mięsa potrzebuje wina. Ale nie byle jakiego – wina potężnego, wina solidnego, wina mięsnego rzec można. A w takim przypadku nasz wzrok koncentruje się na jednym kierunku – na winach z Toro. Skojarzenia z Toro – byk, płaty czerwonego mięsa, potęga smaku i tanin, no i radząca sobie z byczym tłuszczykiem kwasowości – krótko mówiąc wszystko, co kojarzy się z MIĘCHEM. Bo choć tinto de toro to szczep, kóry jest jedną z wielu twarzy tempranillo, bardzo często daje wina eleganckie, czasem wręcz miękkie, w tym przypadku ma facjatę twardziela o mięśniach niczym węzły o grubym karku.

Botas de Barro Toro 2016 – © Jerzy Moskała

Ale Botas de Barro Toro 2016 wcale nie jest takim twardzielem, ścierającym ostrą jak brzytwa taniną delikatne kubki smakowe naszych języków. To bardziej dżentelmen uładzony pod kątem współczesnych winopijców, torreador, który z gracją nadziewa na ruszt kawałki mięsa. Wino, które można zaliczyć do nowego Toro, bo choć tradycje tego regionu sięgają Średniowiecza, a w winnicach nadal uprawiane są krzewy 140-letnie, to również winiarze z Toro zmieniają swoje wina.

Botas de Barro Toro 2016 to wino o zaskakująco intensywnym kolorze fioletu. Swoją intensywność pokazuje w aromatach: ciemne owoce jak jeżyny i śliwki, mocno dojrzałe i przechodzące w aromaty dżemu. W smaku w pierwszej chwili mamy mocne uczucie owocowości, wręcz słodkości tego wina (choć wino jest oczywiście wytrawne), a zaraz po tym solidna kwasowość i mięsistość tego wina mówią: O, to coś zupełnie innego. Pojawiają się oczywiście taniny, ale zintegrowane ze strukturą tak, by całość był dobrze skomponowana. Finał długi i przyjemny.

Wino bardzo dobre – warto je rozważyć do steków lub wegierskich gulaszy. Dostępne w Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

Wino na weekend – Botas de Barro Toro 2016

Iselen

Minimalizm jest w swej istocie bardzo przyjemny, chyba, że dotyczy kontretykiety na butelce wina. Wtedy może być z lekka wnerwiający, bo czasem trudno się domyśleć, co tak naprawdę za chwilę wypijemy. Trochę tak jest i z winem Iselen, chwalącym się, że jest produktem hiszpańskim i w sumie nic ponadto. Można domyślać się,  że jest kupażem kilku szczepów, można domyślać się, że z rocznika 2017, ale domysły możemy zostawić innym, bo jest kilka faktów, które za tym winem przemawiają.

Bo, jeśli jesteś miłosnikiem win wyrazistych i o silnych aromatach odbeczkowych – to wino dla Ciebie. Emanuje nutami wiśniowymi, waniliowymi, z lekka jagodowymi i czekoladowymi. W smaku jest niezwykle przystępne – ponętna owocowość, średnia kwasowość, wino niezwykle pijalne. Za tą ekspresją nie idzie jednak żadna złożoność, taniny są miękkie i niewymagające – wino można pić samo, jak i w towarzystwie lekkich przekąsek.

To niezłe wino, które na pewno spodoba się miłośnikom win z silnymi akcentami dojrzewania w beczkach, szczególnie z dębu amerykańskiego, jak również tych, którzy w aromatach poszukują nut wisniowych.

Wino dostępne w Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

Iselen

Wino na weekend – Aurelie Vic Le Long Chemin Limoux Chardonnay 2017

Nazwa Limoux głównie kojarzy się z wytwarzanym tam od wieków winem musującym. Mnisi z klasztoru Benedyktynów w Saint-Hilaire co najmniej od 1531 roku produkowali z odmiany mauzac wino blanquette de limoux metodą ancestrale (lub rurale), tj. z jednokrotną fermentacją w butelkach. Od od XIX wieku w tym okręgu produkuje się również wina musujące metodą tradycyjną (z wtórną fermentacją w butelkach) i one są znacznie popularniejsze na świecie.

Jednak z Limoux leżącego na południowy-zachód od średniowiecznego Carcassonne trafiają na polskie stoły wina mniej znane, ale za to znakomite. Zalicza się do nich wytworzone przez enolog Aurélie Vic-Trébuchon Le Long Chemin Limoux 2017. Wino produkowane z winogron zbieranych ręcznie i w 100% z chardonnay. Wino znakomicie oddające piękno win z tego szczepu dojrzewało w nowych beczkach dębowych zanim zostało zabutelkowane.

W nosie ekspresja aromatów brzoskwini, cytrusów, orzechów i ciasta. Aromaty niezwykle silne, ale jednocześnie nie męczące. W smaku pełne, wręcz tłuste, o solidnej kwasowości znakomicie zbalansowanej z owocowością białych i żółtych owoców, w ktorych można wyczuć brzoskwinie, figi, owoce cytrusowe, ananas, czy agrest i z długim, przyjemnym finiszem. Wino, którym można się dleketowac godzinami, tak znakomitą ekspresję udało się osiągnąć pani Aurélie w tym winie.

Wino doskonale sprawdziło się do muli w sosie maślanym. W połączeniu dało prawdziwą ucztę dla podniebienia.

Wino bardzo dobre. Otrzymane od dystrybutora – Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

IMG_20190101_095127.jpg
Aurelie Vic Le Long Chemin Limoux Chardonnay 2017

Wino na weekend – Aurelie Vic Le Long Chemin Limoux Chardonnay 2017

Wino na weekend – Luna Argenta Rosso Toscana IGT 2015

Kiedy na naszym stole ma wylądować stek to moje skojarzenia winne zazwyczaj idą w kierunku Bordeaux, czasem win ze szczepu malbec z Argentyny czy cabernet sauvignon z RPA. Ale ostatni raz, kiedy planowałem wino do steka z rostbefu, przyszło mi do głowy wino, nie będące takim oczywistym wyborem. Supertoskan, czyli czerwone wino z Toskanii idące wbrew obowiązującym tam od lat regulacjom apelacyjnym. Bo jak przypasuje kombinacja sangiovese ze szczepami bordoskimi uprawiana na południu Toskanii do kawałka krwistej wołowiny?

Luna Argenta Rosso Toscana 2015 to wino wyprodukowane ze szczepów sangiovese, merlot, cabernet sauvignon oraz ciliegiolo. Ten ostatni to endemiczny szczep toskański, czasem stanowiący uzupełnienie w Chianti. Nazwa nawiązuje do określenia “wiśniowy”, co chyba nie tyle dotyczy koloru, co raczej zapachu i smaku. Wino rzeczywiście w zapachu wykazuje się aromatami wiśni, czarnej porzeczki i śliwki, ale również znajdziemy tam kako, czekoladę i nuty wanilli. W smaku niezwykle skoncentrowane i soczyste, o sporej kwasowości i przyjemnych taninach. Całość bardzo ładnie zbalansowana, choć jak na mój gust mogłaby spokojnie jeszcze kilka lat poczekać.

Wino świetnie przypasowało do steka medium rare przyjemnie komponując się z krwistością mięsa i lekko słodkawymi nutami krwi. Wydaje się, że supertoskan może być następnym wyborem do steka, który należy sobie zapamiętać.

Wino dostępne w Przystanek Wino/Paryska 28. Wino bardzo dobre.

Jerzy Moskała

IMG_20181125_131951[1]

Wino na weekend – Luna Argenta Rosso Toscana IGT 2015

Wino na weekend – Domainesvinsmoselle Côtes de Grevenmacher Elbling 2016

— Proszę, panie kolego, to jest lekkie wino mszalne — mówił Katz — wysokiego gatunku riesling. Przypomina w smaku mozelskie.
Ten fragment powieści o niezwykle dzielnym wojaku Szwejku, autorstwa Jaroslava Haška, wprowadził mnie mentalnie w winiarstwo mozelskie. Mentalnie, czyli intelektualnie, czyli teoretycznie, co w przypadku Oberfeldkurata Katza oraz innych bohaterów powieści tego jakże popularnego w Polsce czeskiego pisarza, było absolutnie nie na miejscu. W czasach szczytu popularności powieści o Szwejku, który dla Polaków nie tylko stał się uosobieniem czeskiej bitności (a może raczej czeskiej “bitności”), całe pokolenia wyedukowane zostały nie tylko o Cesarstwie Austro-Węgierskim i Cesarzu Franciszku Józefie w szczególności (tego, co go muchy obsrały), ale również o trunkach z tego czasu. No i nawet wszedł do żargonu wojskowego Ludowego Wojska Polskiego termin “szwej”, na określenie pewnego rodzaju żołnierzy. A co do wina – tamtym czasie dostęp do rieslingów może i był, ale tych produkowanych w NRD (często z niewiadomych gron, bo kto by się drobiazgami przejmował), a kwasowość ich mogła jedynie konkurować z ich cienkością. Za to o prawdziwych winach mozelskich można było zapomnieć.

Dziś po latach można nadrabiać utracony w młodości czas i delektować się winami nie tylko z Czech czy Austrii (a takie zapewne pijał rzeczony Oberfeldkurat), ale i znad samej Mozeli. Okazuje się, że gruboskórny i kompletnie wyzuty z moralności Katz miał jednak niezłego nosa i delikatny smak.

Domainesvinsmoselle Côtes de Grevenmacher Elbling 2016 to średnia półka tego luksemburskiego producenta. W kolorze niezwykle jasne wino, które w kieliszku prawie w ogólnie nie nabiera barw żółtych, słomkowych, czy nawet szarych. W zapachu wino daje przyjemne aromaty owocowe i mineralne, bardzo delikatne, które jednak przyjemnie się otwierają po jakiś 5 minutach. W smaku pierwsze wrażenie to silna owocowość połączona z kwasowością. Wino jednak otwierając się wypełnia, kwasowość spada, na drugi plan po owocowości wychodzi mineralność, która daje winu przyjemny finisz.

O nie – dzielny wojak Szwejk na pewno nie doceniłby tego wina. Ale czemuż się dziwić – wszak to był koneser piwa. Ale już zdeprawowany do cna Oberfeldkurat Katz z pewnością zamlaskałby degustując to wino.

Wino dobre. Dostępne w Przystanek Wino/Paryska 28.

Jerzy Moskała

 

Wino na weekend – Domainesvinsmoselle Côtes de Grevenmacher Elbling 2016