Flaszki we mgle lub mgła we flaszkach

Życie winnego entuzjasty to stała pogoń za nowym, idealnym winem. Szukanie tego ideału przypomina czasami szukanie Świętego Graala (nie, nie ja jestem autorem tego porównania), a jak nie szukać najlepiej wtedy, gdy naszym zmysłom nie przeszkadzają ani etykietka, ani marka producenta – można skupić się na winie samym  sobie. Dlatego też może degustacje w ciemno to najciekawsza formuła poszukiwania połączona jednocześnie z zabawą w zgadywanie – co mamy w kieliszku.

Ale degustacje w ciemno nie są wcale takie łatwe. Winni producencie wcale nam tego nie ułatwiają – wina znacznie odbiegają od kanonów, które znaliśmy od lat, a technologia może tworzyć wina znacznie odbiegające od klasyki regionu czy szczepu.

Degustacja w czwartek, 01 września 2016, w Pod Pretextem obejmowała 24 wina różnych importerów. Taka liczba to wyzwanie dla degustujących, ale i same wina stwarzały problemy w ich detekcji. Bo jakże domyśleć się, że Tola Grillo 2015 będzie emanowało kwasowością, Dereszla Tokaji Furmint 2015 będzie przypominać Sauvignon Blanc, a Shiraz z RPA przypominać Cabernet Sauvignon z Langwedocji? Oczywiście nie było tak źle – Rioja Crianza, Nero D’Avola, francuski Riesling, Muscadet okazały się rozpoznawalne, a australijski Cabernet Sauvignon pachnący i smakujący okazał się w rzeczywistości Cabernet Sauvignon. Ale w wielu przypadkach zgromadzeni na degustacji blogerzy, dziennikarze i eksperci zagubieni byli z zawartością butelek niczym dzieci we mgle, co przydawało nawie degustacji “Flaszki we mgle” zupełnie nowego znaczenia.

Warto było jednak zwrócić na kilka win uwagę:

William Cole Columbine Special Reserve Colchagua Valley Carmenere 2013 od WineAvenue w cenie 59 zł – wino o znakomitej strukturze i balansie owocowości i beczki. Nuty czerwonych owoców, pięknie zaokrąglone i wysubtelnione, w żaden sposób nie kojarzyły się z winami ze szczepu Carmenere. Wino zacne.

Mitolo Jester Mc Laren Vale Cabernet Sauvignon 2012, również od WineAvenue, w cenie 79 zł – witało pięknym bukietem czerwonych owoców, a później było tylko jeszcze lepiej. Wino być może ułożone perfekcyjnie pod klienta amerykańskiego (no do niczego nie można się było przyczepić), ale mi smakowało wyśmienicie, że aż machinalnie zacząłem rozglądać się za jakimś stekiem.

Oprócz ww. było jeszcze wiele zacnych win, które z przyjemnością można było zdegustować. Oby Michał WineMike Misior kontynuował swoje zbożne dzieło i dawał nam coraz więcej win do wypróbowania.

Samo wydarzenie relacjonowane było na Facebooku.

Jerzy Moskała

Flaszki we mgle lub mgła we flaszkach

One thought on “Flaszki we mgle lub mgła we flaszkach

Leave a comment