Pościć czy nie pościć?

Okres Wielkiego Tygodnia jest dla chrześcijan okresem przeżywania wyjątkowego okresu – finału Wielkiego Postu i szykowania się do najważniejszych świąt – Zmartwychwstania Pańskiego. A sam post jest okresem wstrzemięźliwości, również w spożyciu trunków? Ale jak jest z winem?

Zapewne ilu ludzi – tyle zdań. Kościół nawołuje do abstynencji w tym czasie, ale przecież wino ma charakter liturgiczny i siłą rzeczy jest używane na codzień (wyjątkiem jest Wielki Piątek). I choć post ilościowy najczęściej nie wiąże się z ograniczeniem konkretnych potraw (w tym wina), ale tradycje walki Kościoła z alkoholem (do którego nieopatrznie wino zaliczono) sprzed z górą stu lat nadal trwają.

Poza kościelne organizacje, jak np. PARPA, mimo, że jest im jak najdalej do chrześcijańskich wartości, z chęcią się do takiej abstynencyjnej krucjaty przyłączają. No i przeliczają każdy kieliszek wina na odpowiednik w gramach czystego spirytusu i wzywają do ścigania za konsumpcję w miejscach publicznych (konia z rzędem temu, kto wskaże, gdzie przebiega granica między miejscami publicznymi a nie publicznymi).

Nawet we własnym domu można nie zaznać spokoju – wewnętrzne organizacje kontrolne potrafią w niektórych z nich wprowadzić w tym okresie drastyczne systemy kontrolno-egzekucyjne uniemożliwiające jakiekolwiek odchylenia od oczekiwanych standardów abstynencji sprowadzających się do poziomu “zero”. Zero alkoholu rzecz jasna. W tym niestety wina też.

I choć Biblia jest pełna wina w różnych wersjach i w prawie wszystkich sytuacjach, mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego, na codzień przecież spożywający wino, również w okresie Wielkiego Postu, należą nie tylko do najmniej pijących alkohol społeczeństw w Europie, ale i najzdrowszych (słynna dieta śródziemnomorska). No i ważny fakt – niezwykle rzadko oni występują w stanie upojenia (Czy ktoś widział kiedyś pijanego Greka?)

Cała nasz nadzieja tkwi więc w dniu Wielkiejnocy. W tym dniu post już będzie za nami, a chrześcijanie wzorem swojego Mistrza, zaś niechrześcijanie bez tego wzoru,  mogą wziąć w rękę kielichy i cieszyć się wspólnie winem.

No cóż – wszystkim nam nie będzie dane pić takiego samego wina, jakie pito dwa tysiące lat temu. Piękna legenda o szczepie syrah w Palestynie w czasach Jezusa jest li tylko legendą, a my nie będziemy mieli szans popróbować wina z czasów Jezusa. Ale nie ma co się martwić, zawsze znajdzie się:

Kielich dobrego rieslinga do śledzia na przystawkę.

Następny z Julienas do plasterka szyneczki z sałatką warzywną.

Kolejny z Côtes du Rhône-Villages do kawałka pasztetu ze śliwką w occie.

Do plastrów dziczyzny lekko schłodzone chianti.

Do jagnięciny na zimno rzeczony syrah.

Do białego barszczu grillo, ale tylko na popitkę.

Do kaczki pinot noir lub bordeaux, wedle woli i sposobu przyrządzenia tejże.

Do półgęska serwowanego po daniu głównym kieliszek Rioja.

Sernikowi powinno towarzyszyć szlachetne sherry.

Dla dobrego trawienia warto sięgnąć po porto lub marsalę.

Przed, w trakcie i po kieliszek schłodzonego cremant jest jak znalazł, na orzeźwienie.

A dla wielkich obżartuchów do fois gras kieliszek tokaju (można i sauternes, ale po co).

… i tylko biedne jajko na twardo będzie konsumowane samotnie. Taki już jego los.

Czy zatem dla takich dobroci nie warto nieco po pościć wcześniej? Pewnie tak, choć może bez przymusu ze strony świata zewnętrznego.

Jerzy Moskała

Linki w ramach Winnego Wtorku. Klikajcie! Czytajcie!

Blurppp: sherry manzanilla

Italianizzato: też tokaj, ale na słodko!

Nasz Świat Win: Gamay, choć nie tylko!

Winne Okolice: pościć czy nie pościć?

Nóż i widelec – Wine Bureau – wina rodańskie

 

Pościć czy nie pościć?

Leave a comment